Korin zaprowadził
Boruto do jego wioski, kiedy blondyn tam przybył był mocno
zszkowanym jak ona wyglądała. Wioska w której Korin mieszkał w
porównaniu do Konohy czy innych wielkich wiosek, wyglądała dość
ubogo. Zamiast wielkich wieżowców, były skromne nie wielkie
drewniane domki, zamiast sklepów znajdowały się na ulicy stragany.
BU:Więc to jest
twoja wioska?
K:Niestety tak.
BU:Nie sądziłem
że istnieje taka wioska jak twoje, sądziłem że wszystko stąło
się bardziej nowoczesne po zakończeniu wielkiej wojny.
K:To wszystko
przez jednego człowieka.
BU:Człowieka?
K:Tak nasza wioska
kilka lat po wojnie zaczęła się rozwijać, niestety nim zaczęła
wychodzić na prostą, pojawił się on, Mirou.
BU:Mirou?
K:Tak pojawił się
w naszej wiosce i zagroził że ją zniszczy, jeżeli nie będziemy
mu płacić. Wszyscy mieszkańcy byli przerażeni, więc bez
zastanowienia się zgodzili, i to właśnie przez to dzieciaki
chodząc w brudnych ubraniach głodne, wszyscy ledwo wiązą koniec z
końcem.
BU:Nie macie we
wiosce jakiegoś shinobi, który by stawił mu czoła?
K:Niestety,
ostatni shinobi zginął podczas próby przeciwstawienia się mu.
BU:Rozumiem, nie
martw się ja się nim zajmę?
K:Naprawdę,
myślisz że dasz mu radę?
BU:Tego nie wiem,
ale spróbuje.
Korin zaprowadził
Boruto do swojego domu gdzie go ugościł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz