Do kraju ognia zbliżał się okręt z
szybującymi shinobi, na brzegu już czekali chuunini z Konohy, po
chwili również do nich dołączył Kakashi.
SkD:Kakashi-san, co pan tutaj robi?
KH:A nudziło mi się, więc
postanowiłem do was dołączyć.
IY:Powoli zbliżają się, co robimy?
Sai:Możemy ruszać do ataku.
Sai wraz ze swoim synem stworzyły ze
swojego tuszu kilkanaście ptaków, dzięki którym wszyscy mogli
udać się na statek. Przeciwnicy ich zauważyli i zaczęli lecieć w
ich stronę.
KH:Nie możemy pozwolić sobie z nimi
na walkę w powietrzu.
SdN:W takim razie, ktoś musi się
wycofać i walczyć z nimi na lądzie.
IY:W takim razie ja to zrobie?
SdN:Inojin, jesteś tego pewien?
ML:Ja również do niego dołączę.
CY:Wiesz, ja chyba mam chorobę morską,
więc również się przyłączę.
KH:W porządku, czyli zostaje ja,
Shikadai, Sai oraz Choji, myśle że tyle nas powinno wystarczyć, w
takim razie wracajcie.
-Tak jest. (odparli chuunini)
Kakashi oraz reszta wskoczyli na
statek, nim przeciwnicy mieli coś zrobić, Shikadai przychwycił ich
cienie, Kakashi oraz Chouji zaczęli ich ogłuszać, natomiast Sai
stworzył kilkanaście węży, które obwiązały wrogów, podobnie
działo się na lądzie, Inojin stworzył ogromne małpy, Mental
zaczął obijać ich swoim taijutsu, a Chocho taranowała ich
powiększając swoje kończyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz