Konoha, był
chłodny wieczór, ptaki ćwierkały, nie zapowiadało się na to by
coś miało się stać, do czasu.
Kilka godzin
później nastąpił głośny huk, Naruto oraz Shikamaru udali się
natychmiast na dach budynku administracyjnego, by sprawdzić co się
dzieje, gdy tam dotarli czekała w tamtym miejscu pewna osoba.
Shi:Witaj siódmy,
w końcu się spotykamy.
NU:Sądząc po
twoim ubiorze, musisz należeć do grupy Kary.
Shi:O jestem
zaszczycony, że sam Hokage słyszał o mojej grupie.
NU:Czego chcecie?
Zamierzacie zniszczyć wioskę liścia?
Shi:Nie, nie mamy
żadnego interesu w waszej wiosce, chcemy po prostu zabić wszystkich
posiadaczy Kekei Genkai.
NU:Co?
Shi:Zamierzamy
stworzyć świat, gdzie każdy shinobi będzie równy.
NU:Co za nonsens,
myślicie że wam na to pozwolę?
Shi:Niestety, ale
nie masz tu nic do gadania.
Naruto przyjął
pozycje do walki, jednak nim zdołał coś zrobić, otoczyli go
pozostali członkowie Kary.
Shi:Veni, Kawaki
teraz.
Członkowie Kary
złożyli jakieś pieczęci, następnie przyłożyli dłonie do
ziemi, chwile później ziemia wokół Naruto zaczęła się świecić
coraz to jaśniejszym światłem, po czym otworzył się coś jakby
portal, który wciągnął Uzumakiego.
Shi:Pozbyliśmy
się głównego zagrożenia, teraz idźcie i wykonajcie nasz plan.
-Tak jest.
(odparli wszyscy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz