Kiedy Boruto miał
ruszyć do ataku, nagle zaczęło go boleć ręka, Kawaki wykorzystał
ten moment i zaczął nacierać na Uzumakiego, blondyn zmuszony był
jedną ręką parować, po chwili blondyn padł na ziemie, gdy Kawaki
miał go walnąć, Boruto zablokował jego ręke swoimi nogami,
następnie walnął go w brodę odpychając od siebie. Znamie na ręce
Boruto znowu się uaktywniło.
BU:Cholera, znowu
ten znak.
Kawaki przyłożył
swoje dłoni do ziemi, po czym stworzył ogromny wir ognia, w
odpowiedzi na ten atak, Boruto zrobił podobnie.
BU:Suiton:Wodne
tornado.
Ze strony
Uzumakiego pojawiło się wielkie tornado wodne, które w połączeniu
z techniką Kawakiego stworzyły mgłe, ta sytuacja przeważała na
korzyść blondyna, który dzięki swojemu oku mógł bez problemu
zlokalizować przeciwnika, natomiast Kawki nie mógł zauważyć ani
wyczuć Uzumakiego.
K:Niech to szlag.
Boruto zaczął
zadawać ciosy Kawakiemu, po kilku minutach leżał na ziemi, a nad
nim stał Boruto ze swoim mieczem przystawionym do głowy Kawakiego.
BU:To koniec.
K:Cholera.
Mgła zaczęła
znikać, nagle na Boruto rzucili się pomocnicy Kawakiego, ten się
tylko uśmiechnął diabelsko i zniknął im z punktu widzenia.
-Co gdzie on jest?
Boruto w mgnieniu
oka pojawił się przed jednym z pomocników i przebił go na wylot
swoim mieczem, następnie błyskawicznie pojawił się za drugim i
odciął mu tylko jedną rękę, bo przeciwnik zdołał w porę
odskoczyć, lecz Boruto nie zamierzał mu odpuścić i szedł w jego
stronę z pewnym siebie uśmieszkiem, przeciwnik był przerażony i
błagał o wybaczenie, widok Boruto zabijającym z zimną krwią
shinobi przeraził Saradę.
S:”Czy to
Boruto, co mu się stało, nie nie może być on.” Przestań!
Sarada podbiegła
do ukochanego ze łzami w oczach przytulając go.
S:Boruto, proszę
przestań.
Uzumaki tylko
spojrzał kątem oka na dziewczynę i się uśmiechnął po czym
przebił ją na wylot chidori!
S:Bo...ruto...
BU:Jesteś taka
wkurzająca.
Sarada padła bezwładnie na ziemie, natomiast Boruto podszedł do drugiego
pomocnika i go dobił, następnie podszedł do Kawakiego.
BU:Jesteś
następny, to twój koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz