KS:Dobra, wy
udacie się za strażnikiem do hotelu, a ja jeszcze muszę coś
obgadać z Raikage.
Genini tylko
kiwnęli twierdząco głową na znak że rozumieją, po kilku
minutach cała trójka znalazła się przed hotelem.
-Dobra, to jest
wasz hotel.
S:Dziękujemy.
-Jeżeli będziecie
mieli z czymś problem, albo czegoś potrzebowali, to poinformujcie
któregoś z jouninów lub chuuninów, chętnie wam pomogą. (odparł
gdzieś się udając)
S:Dobra, to co
teraz zrobimy?
M:Powinniśmy
czekać na mistrza.
S:Popieram to.
K:Proszę, proszę
więc tak wyglądają śmieci Konohy. (powiedział syn Raikage)
BU:To ty, czego ty
chcesz?
K:Niczego, po
prostu chciałem się lepiej przyjrzeć jak wyglądają tego roczni
genini tej marnej wioski.
Boruto już chciał
mu coś powiedzieć, ale powstrzymała go Sarada.
S:Zignoruj go,
widać że on chcę nas tylko sprowokować.
BU:Masz racje.
Drużyna konohy
zaczęła iść w stronę hotelu, jednak Kirashi nie przestawał ich
prowokować.
K:Nie rozumiem jak
taka żałosna wioska jak wasza, ma prawo istnieć, zwłaszcza pod
rządami takiego marnego hokage.
Ostatnie słowa
genina Kumogakurę trafiły do Boruto, ten zaciskając pięści od
razu podbiegł do niego chwytając za kołnierz.
BU:Co ty
powiedziałeś?
K:Co głuchy
jesteś, wasz Hokagę jest żałosny, to zwykły śmieć tak jak i
wasza śmierdząca wioska.
BU:Dość tego,
możesz obrażać moją wioskę, ale nie pozwolę byś obrażał
mojego ojca.
K:Ojca, jednak nie
daleko pada jabko od jabłoni. Chcesz ze mną walczyć?
BU:Tak, bardzo
tęgo chcę.
K:W porządku,
chodź za mną.
S:Boruto, czy cię
do reszty powaliło, wdawać się w bójke z synem Raikage. Zdajesz
sobie sprawy, że to może popsuć stosunki między naszymi wioskami?
BU:Mam to gdzieś,
nie pozwole nikomu nabijać się z mojego ojca. (odparł odchodząc
od przyjaciół)
S:”Boruto...”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz