Następnego dnia,
był wczesny ranek, Boruto pokazywał swoje techniki Koriniemu.
BU:Zobacz, to jest
Rasengan. (powiedział tworząc w dłoni Rasengana, po czym rzucił
go w drzewo)
K:N..niesamowite.
BU:To jeszcze nic,
patrz teraz. Kage Bushin No Jutsu! (powiedział tworząc kilka swoich
klonów)
K:Nauczysz mnie
tej techniki?
BU:Co, myśle że
za wcześnie dla ciebie na takie coś.
K:Zobaczymy, jak
to było Kage Bushin No Jutsu!
Korin próbował
stworzyć klony, i o dziwo udało mu się stworzyć 5 klonów za
pierwszym razem.
K:Wow, udało mi
się.
BU:Co? Ja by
opanować tą technikę, poświęciłem kilka długich tygodni, a ty
od tak ją potrafisz używać.
W czasie kiedy
oboje ze sobą się rozmawiali, z centrum wioski nastąpił jakiś
huk.
K:Co się dzieje?
BU:Nie mam
pojęcia, ale chodźmy to sprawdzić.
W centrum wioski
pojawił się jakiś mężczyzna (na oko mógł mieć jakieś 23
lata, ubrany w szarawą bluzkę oraz czarne spodnei, miał
rozczohrane ciemno-zielone włosy, tego samego koloru oczy, na
plecach jakiś miecz)
-Przybyłem po
zapłatę.
-Przepraszam, ale
nie mamy w tej chwili nie mamy pięniędzy.
-Rozumiem, w takim
razie zdychaj!
Napastnik chwycił
swój miecz i skierował go w stronę starca, nim jednak do niego
trafił, między nimi pojawił się Boruto który zablokował miecz
swoim kunaiem.
BU:Więc ty za
pewne jesteś tym słynnym Mirou.
M:O a więc mamy
tu również genina z konohy, w końcu jakieś wyzwanie. (odparł z
pewnym siebie uśmieszkiem odskakując od blondyna)
K:Boruto?
BU:Nie martw się,
ja się nim zajme.
M:Odważne słowa
na takiego bahora.
BU:Nie pozwolę
dłużej terroryzoać tej wioski.
Boruto oraz Mirou
przyjęli pozycje do walki.